Przyjazd Dev

Snow

Dzisiaj wielki dzień. Przyjazd Devy. Siedzimy poddenerwowane na ławeczce pod stajnią i debatujemy czy Say zabije się na zakrętach czy nie. Ja jestem na tak, Kut na nie. W końcu słyszymy odgłosy silnika i zza zakrętu wyłania się samochód z przestrazoną Say w środku. Przyczepa w barwy Lotos Dressage Team rzecz jasna ^^. Szybko podchodzimy do gościa, który przypomina nam, że ma paniczny lęk wysokości. Ups... No dobra, najpierw najważniesza osóbka - Deva. Stała zdenerwowana w przyczepie kuląc na nas uszy. Gdy Say podeszłą do niej trochę złagodniałą, ale i tak próbowała ją dziabnąć. Ustawiamy bokach i powoli rozkładamy rampę. Gdyby nie ciągłe uniki przed kopniakami to możnaby uznać, że jest to całkiem gryczny koń. Schodziła bez większych oporów. Zaprowadzamy ją na padok gdzie w korycie czekało na nią siano i woda. Z boku stało nasze najgrzeczniejsze i najprzyjaźniejsze stworzenie - *Baretka. Zostajemy z nią jeszcze trochę, rozmawaijąc i dogadzając klaczy. W końcu wyklepana, wygłaskana i wzbogacona o kilka marchewek została sama na padoku kuląc uszy na zdziwioną Bar. Wypakowujemy rzeczy z przyczepy i idziemu do domu na gorącą czekoadę i rozmowy. Po półtorej godziny i 3 kubki czekolady później Say musi jechać do stajni na wizytę kowala. Żegnamy się i idziemy zobaczyć jak na froncie Raja - *Retka ^^. Stoją odwrócone do siebie zadami. No cóż.