Snow
Właścicielka
Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Jelenia Góra
|
Wysłany: Sob 15:48, 09 Sie 2008 Temat postu: Trening kl. P (by Malwa) |
|
|
Postanowiłam wykonać z Baretką kilka prostych ćwiczeń z zakresu ujeżdżenia L i P, wymagających posłuszeństwa i uwagi ze strony konia. W trening wplotę elementy występujące w programach ujeżdżeniowych klasy P. Przyjechałam do Bonsai w jakiś czas po porannym karmieniu. Zaparkowałam przed budynkiem. Tam czekała na mnie Snow. Po krótkiej rozmowie na temat treningu, weszłam do stajni. Na drzwiach pierwszego boksu widniała tabliczka, a na niej napis: „kl. app. Dump Smile (Baretka)”. Z cieni poranka wyłoniła się nakrapiana warga. Pogłaskałam klacz po chrapach i poszłam do szatni włożyć bryczesy i kamizelkę. Przebrałam się, związałam włosy w wyskoki kucyk i ponownie wyszłam na korytarz. Baretka „wylizywała dziurę w lizawce”. Cmoknęłam i delikatnie klepnęłam ją po szyi. Obróciła głowę z zainteresowaniem. Otworzyłam dolne skrzydło drzwi (górne było otwarte) i chwyciłam kantar klaczy. Wyciągnęłam dłoń i naprałam na jej zad. Wyszła z boksu na korytarz, gdzie przywiązałam ją do kółka. Wzięłam szczotki i wyczyściłam ja dokładnie. Skontrolowałam kopyta – były ok. Włożyłam jej czaprak bawełniany, po czym zdjęłam z wieszaka siodło Baretki. Włożyłam je ostrożnie i zapięłam luźno popręg. Uregulowałam puśliska na moją długość. Teraz ogłowie. Snowy przygotowała odpowiednie kiełzno. Włożyłam je i była niemal gotowa. Najlepsze jest to, że była bardzo spokojna podczas wszystkich zabiegów, jednak wodziła z zainteresowaniem głową za moimi dłońmi. Włożyłam jej też ochraniacze na ścięgna. Tak wystrojoną wyprowadziłam na dziedziniec stajenny. Snow z aprobatą kiwnęła głową.
- Ładnie! Bierzesz ją na halę? – spytała.
- Tak, wymęczę ją w czterech ścianach… powinnaś być zadowolona, mam plan na efektowny trening.
- To fajnie, niestety nie przyjdę popatrzeć, mam mnóstwo roboty.
- Ok., trudno – odparłam i poprowadziłam Baretkę na halę. Snow pomachała nam i popędziła do stajni.
Otworzyłam drzwi i, wprowadziwszy konia, zamknęłam je za nami. Hala była słabo oświetlona ukośnymi promieniami słońca wpadającymi przez górne okienka.
- Ciemno, co? Włączę światła.
Podeszłam do włącznika i „odpaliłam” połowę lamp. Od razu lepiej. Zrobiłam kilka lekkich ćwiczeń rozciągających, by rozruszać mięśnie na trening (mięśnie łydek, czworogłowe, ścięgna podkolanowe i kark). Baretka przez ten czas biegała sobie w ciasnym kółku. Podeszłam do niej i podciągnęłam popręg. Uniosła tylną nogę i wyprostowała uszy. Lekko uniosłam się w strzemieniu i wsiadłam. Baretka jest centymetr może niższa od Magnum, więc siedziało mi się normalnie. Zebrałam wodze w półparadzie. Obróciła się, zobaczyłam wesoło uniesiony ogon gotowej do pracy Baretki. Popchnęłam klacz biodrami (dosiadem) i cmoknęłam cicho. Ruszyła miarowym stępem. Chody ma cudownie miękkie, wygodne i rytmiczne. Szła stępem dłuższy odcinek. Oddałam jej wodze, więc pochyliła łeb w żuciu z ręki. Klepnęłam ja po szyi i po kilku łukach od zdecydowanej, ale nie za mocnej łydki, pozwoliłam przyspieszyć stęp. Po długiej prostej dałam jej lekką łydkę, by przeszła w kłus. Chyba była za słaba, musiałam powtórzyć, by zrozumiała. Zmieniłam ułożenie nadgarstków. Zrobiłyśmy kilka okrążeń kłusem roboczym na stałym kontakcie. Niosła miękko, rytmicznie i wysoko unosząc nogi. Skróciłam nieznacznie wodze, chcąc ją zebrać. Po kilku dość lekkich komendach klacz zwarła chód, uniżyła łeb i poprawiła nieznacznie pracę zadu. Spięłam się trochę, naparłam kręgosłupem na klacz. Zebrała się mocniej i to mnie zadowoliło, ale poprzedziła to delikatnym bryknięciem. Cóż, taki koń. Na zakończenie rozgrzewki znów przeszłyśmy w stęp swobodny i po kilku wężykach zaczęłyśmy pracę właściwą. Na moją komendę poprzedzoną półparadą, Baretka zrobiła zwrot na lekkim kontakcie. Teraz przyszła pora na ćwiczenie wydłużania kroku. Oddałam je wodze, rozluźniłam się i zeszłam z kontaktu. Uznała to słusznie za komendę do częściowego rozluźnienia. Wyciągnęła i tak zwykle dość obszerny wykrok. Wyszło dobrze – wyciągnęła chód, ale nadal pracowała całym ciałem i pochylała głowę. Po kilku metrach dałam łydkę do kłusa. Wzmocniłam kontakt i ponownie ją zebrałam, by po kilku metrach wykonać żucie z ręki i wyciągnąć chód. Niestety – nie zrozumiała komendy na to ostatnie. Powtórzyłam z wzmożonym rozluźnieniem i nieznacznie wyciągnęła się. Zauważyłam, ze przenosi ciężar na łopatki, więc odchyliłam się do tyłu, przenosząc środek ciężkości. Pomogło. Teraz galop. Wystartowała z lewej nogi, Snow prosiła o kontrgalop, dlatego skróciłam wodze i po kilku foulée naprowadziłam ja łydką w skręt na prawo. Zawahała się, ale w końcu usłuchała, robią ładny łuk kontrgalopem. Poklepałam ją w pochwale i kazałam jej wyciągnąć krok. Machnęła ogonem, zarzuciła łbem i wyciągnęła nogi odsiebnie. Ułożyłam ciało do skrętu, wzmocniłam kontakt i dałam łydkę. Skręciła w wyciągniętym galopie. By sprawdzić przejścia, mocną wodzą i dosiadem dalami komendę na zatrzymanie. Przez jakieś dwa takty kłusowała, a końcu wyhamowała dość raptownie. Puściłam wodze i przewiesiłam je przez łęk siodła. Pomagając sobie łagodnym dosiadem, ruszyłam Baretkę w stęp roboczy. Przysunęłam łokcie do ciała. Przećwiczyłyśmy my ustępowanie od łydki. Słabo szło na początku. Klacz nie rozumiała komendy i irytowało ją to. Ponownie chwyciłam wodze. Uspokoiłam ją łagodnym głosem i spróbowałam ponownie. Niezbyt zgrabnie ustąpiła, ale pochwaliłam ją. Zwróciłam jej uwagę zebraniem wodzy, poprawą postawy i wydechem powietrza. Znów naprałam łydką na bok klaczy, prosząc o ustąpienie. Zamachnęła łbem, pogubiła rytm w baranku po czym zebrała się i ustąpiła. Co za koń… Przeszłyśmy w kontrgalop na prawą, udała nam się też łopatka do wewnątrz. Zebrałam Baretkę nieznacznie i zrobiłyśmy koło od łydki. Rozluźniłam się, oddałam też wodze, zachęcając do wyciagnięcia chodów. Wyrównała środek ciężkości, uniosła łeb i przyspieszyła, wyciągając się. Dosiad i przejście w kłus pośredni. Zrobiłyśmy węża ze zmianą chodu na zakrętach, szedł Smile nawet nieźle. To bardzo dobre ćwiczenie na skupianie uwagi. Potem półwolta i „ósemka stępo-kłusowa” której nauczyła mnie Żaba. Baretka starała się, ale była już zmęczona. Oddałam jej wodze i pozwoliłam się rozluźnić. Zrobiła kilka serpentyn podczas tradycyjnej zabawy w pasażera. Starałam się utrzymywać odpowiednią postawę „palce do konia, pięty w dół” i utrzymywać nadgarstki w odpowiedniej pozycji. Ponownie zebrałam wodze i na kontakcie kłusem dojechałyśmy do drzwi. Otworzyłam je i zeskoczyłam z klaczy. Poklepałam ją po szyi i pogłaskałam chrapy. Zaprowadziłam ja do stajni, gdzie rozsiodłałam ją, wyczyściłam i odstawiłam na padok. Spotkałam Snow i opowiedziałam przebieg treningu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|